ZASUBSKRYBUJ NASZ KANAŁ i DOŁĄCZ DO TEAMU #party Rozmawiała: Urszula Grabowska https://www.instagram.com/boska.grabowska/Zdjęcia i montaż: Gary Muvaut h Pronunciation guide: Learn how to pronounce Andrzej Żuławski in Polish with native pronunciation. Andrzej Żuławski translation and audio pronunciation A list of 13 films compiled on Letterboxd, including On the Silver Globe (1988), Possession (1981), That Most Important Thing: Love (1975), Mad Love (1985) and Boris Godounov (1989). Above: Andrzej Żuławski on the set of Boris Godounov (1989). The first American retrospective of Andrzej Żuławski offers the chance to discover an auteur whose idiosyncratic vision is as radical, overwhelming and instantly recognizable—it may take no longer than a few shots—as those of canonized masters like Robert Bresson and Andrej Tarkovskij. 03 Mar 2016. Black Narcissus and The Red Shoes, before going all-out with Tales of Hoffmann and Bluebeard's Castle. Few have followed in his steps. One who did was the late Andrzej Żuławski, whose filmed opera (music by Mussorgsky, lyrics by Pushkin) Boris Godunov (1989) is one of the most relentlessly and astonishingly beautiful cinematic Przy okazji komentowania informacji, jakie Andrzej Żuławski zawarł w swojej najnowszej książce Nocnik, Weronika Rosati przyznała, że to o nią mu chodzi. dw6H3c. Zaprzyjaźniony kioskarz, u którego Andrzej Żuławski codziennie kupuje prasę, pokazał mu tytuł na okładce: "Weronika Rosati. Kiedy skończy się jej koszmar?". – I wie pani – mówi 73-letni reżyser – ja się uśmiałem, bo dlaczego nie jest napisane: "Andrzej Żuławski, kiedy skończy się jego koszmar?". Spotykamy się w jego domu w podwarszawskiej miejscowości. Jadąc na rozmowę, błądzę między domami, więc dzwonię, że się spóźnię. Przyjmuje to bez nerwów. Gdy po 10 minutach docieram na miejsce, proponuje herbatę, jednak odmawiam, nie chcąc już nadużywać gościnności. Może to i lepiej. Wiem, że kilka lat temu pierwsze spotkanie z autorami z Krytyki Politycznej w sprawie wywiadu rzeki odbywało się przy herbacie – reżyser pił z kubka "Jestem z głupkiem". Kilka dni przed naszym spotkaniem sąd nieprawomocnym jeszcze wyrokiem nakazał Żuławskiemu i jego wydawcy wypłacić Weronice Rosati 100 tys. zł z odsetkami i umieścić przeprosiny w "Gazecie Wyborczej" i "Fakcie" za to, że bohaterce swej powieści "Nocnik" nadał cechy pozwalające zidentyfikować ją jako aktorkę i przypisać jej treści obraźliwe i fałszywe. Prawnicy Rosati wniosą o apelację, bo sąd nie nakazał usunięcia spornych fragmentów ani zatrzymania książki. Żuławski również będzie apelować – ponieważ nie zgadza się na zapłacenie "za to, że panna Rosati uznała, że rozpoznaje się w postaci Esterki". Nocnik "Nocnik" został wydany w 2010 roku przez Krytykę Polityczną. Jeszcze w tym samym roku na wniosek Weroniki Rosati sąd zakazał dalszego jego rozpowszechniania. "Nocnik" to – jak oceniła przesłuchiwana w tej sprawie prof. Grażyna Borkowska z Instytutu Badań Literackich PAN – powieść, która udaje dziennik. Na 641 stronach narrator pisze o Iwaszkiewiczu, Miłoszu, Heideggerze, Jüngerze i innych tuzach literatury oraz filozofii, o tym, co czytał, co szanuje i co uważa za chłam. Przez całą książkę przewija się też postać Esterki, której bohater nie szczędzi plugawych epitetów, a w najlepszym wypadku określa jako "półszmatkę". Pisma plotkarskie, które wcześniej emocjonowały się związkiem reżysera z młodszą o 44 lata aktorką, szybko wychwyciły, że Esterka może być wzorowana na Weronice Rosati. Dyskusja z tabloidów przeniosła się do mediów poważniejszych. Jedni mówili o wolności artysty, inni o zniesławieniu "ubranym w pozory literatury". Żuławski tłumaczy znaczenie tytułu: – Ponieważ wszyscy piszą dzienniki, ja napisałem nocnik. Dzień i noc – to z tego wynika, a nie z tego, że tam się kupę wali. Opisuję rok, co się w ciągu tego roku działo. I nie ma w tej książeczce grubaśnej jednego słowa nieprawdy. Gubię się w tym wyznaniu, bo na końcu książki jest adnotacja: "Jakiekolwiek podobieństwa do osób żyjących mogłyby być tylko dziełem przypadku". – To powieść – podkreśla zirytowany Żuławski. – Był taki moment, gdy panna Weronika Rosati krzyczała do mnie przez telefon, że ona mnie zniszczy, że będę musiał sprzedać dom, że pójdę z torbami. A ja starałem się jej wytłumaczyć, żeby powtarzała za mną, że ona nie jest Esterką. Reżyser mówi, że nie ma 100 tys. zł, ale nie żałuje opublikowania dziennika. – Kij ma dwa końce – zaznacza, aby koniecznie to zanotować. – Jeszcze nigdy w historii wrzucenie książki do więzienia i karanie pisarza na dłuższą metę nie opłaciło się ani sądzącym, ani pozywającym. Upewnia się, czy kończymy ten sądowy wątek, i przynosi "Nocnik". – Proszę łaskawie przejrzeć, bo to tłumaczy całą sprawę. Podaje mi do czytania fragment ze strony 101, w którym Esterka po raz kolejny obwieszcza, że się z nim rozstaje. – Jest jedno słowo, które ja zapamiętuję z całej tej historii marnej – mówi Żuławski, kiedy kończę. – To słowo brud. Patrzę pytająco. – Brud. Są ludzie robaczywi. Brud. – Esterka jest robaczywa? – Esterka jest robaczywa i Esterka jest brudna, i zamalowuje paznokcie czerwienią, dlatego że ich nie wymyła, dlatego że są brudne pod spodem. To jest uogólnienie całej sprawy i już wolałbym, żebyśmy o tym nie mówili – ucina, a jednak kontynuuje: – Churchill kiedyś powiedział, że można komuś nakłamać raz na jakiś czas, ale nie można wszystkim kłamać bez przerwy. Esterka, wydaje mi się, zadaje kłam tej wspaniałej sentencji. A z drugiej strony powiem coś paradoksalnego: lubię ją, nie chciałbym, żeby stało się jej coś złego. – Mówimy o Esterce czy... – O Esterce. Miałem taki moment, że pomyślałem sobie: dobra, to wykreślę te 15 zdań, książka wyjdzie, nikt się nie będzie czepiał. Ale nie mogę tego wykreślić, bo jest to także powieść o miłości. Może miłości bardzo nietrafnej starszego intelektualisty do młodej, gotowej na wszystko dziewczyny, w której on się gubi kompletnie. Życiopisanie Andrzej Żuławski, reżyser 12 kinowych filmów, wydał 25 książek, napisał więcej. W książkach analizuje, w filmach syntetyzuje swoje przeżycia i doświadczenia. – Książki są o tyle ciekawe, że można z nich wyciągnąć wiele informacji o tym, co później w formie przetworzonej pojawia się w filmach – mówi Piotr Kletowski, filmoznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wraz z Piotrem Mareckim współautor wywiadu rzeki "Żuławski. Przewodnik Krytyki Politycznej". Obaj z Mareckim pojawiają się jako jedne z niewielu pozytywnych postaci w "Nocniku". Może jedyne. W "Nocniku" dostało się i Gombrowiczowi, i Agnieszce Holland, i Andrzejowi Wajdzie występującemu tam jako "Wajda Andrzej". – Żuławski to ktoś, kto ze swojego życia robi dzieło sztuki – uważa Kletowski. – Uprawia życiopisanie. Próbuje jak bohaterowie swoich filmów żyć pełnią życia. Musi żyć intensywnie, żeby z tego życia tworzyć sztukę. Także dla innych jego życie staje się inspirujące. Jako zemstę za Esterkę opisywano "Trans" Manueli Gretkowskiej wydany rok po "Nocniku". Chociaż autorka zaprzecza, że bohater był wzorowany na Andrzeju Żuławskim, brzmi mało przekonująco. Polsko-francuski reżyser Laski zostaje przedstawiony jako tyran, manipulator, alkoholik, narcyz, potwór po prostu. – Przeczytałem tę książkę bez przyjemności, ale bez przykrości, bo ona ma prawo jako pisarka do pisania, co chce – mówi mi Żuławski. – Póki nie pojawiam się tam pod nazwiskiem, to ma prawo do swoich urojeń. W życiu bym jej nie wytoczył procesu. Zgraja Siedząc na sofie w swoim przestronnym salonie, Żuławski opowiada, że wrócił właśnie z Portugalii, gdzie odgrywał rolę "starca" radzącego z innymi starcami nad młodymi twórcami kina. Wcześniej był w Rzymie, gdzie przy okazji publikacji tłumaczenia książki "Był sad" Kinoteka Narodowa zorganizowała miniprzegląd jego polskich filmów. Dwa lata temu miał retrospektywę w Nowym Jorku i Los Angeles. – Spełniam czasem tę funkcję starca, jeżeli mam wrażenie, że mogę komuś pomóc. W Polsce na pewno nikomu nie pomogę. To wynika z bardzo prostej rzeczy: Polska mnie nie chce – robi pauzę. – A to jest dobre dziennikarskie zdanie. Przez moment był w komisji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oceniającej scenariusze przed przyznaniem dotacji. Dzisiaj uważa ten okres za surrealistyczny. – To się nazywa "sztuka filmowa" i proszę te znaczki – pokazuje palcami cudzysłów – łaskawie umieścić. Gówno sztuka, ale w każdym razie filmowa. Poziom był po prostu żenujący. Na pytanie, co było nie tak z tymi scenariuszami, odpowiada analizą: – Jeżeli nie ma w kraju literatury i pisarzy, którzy mogliby własne talenty przerzucić na kino, co jest nagminne w Ameryce, Anglii i Francji, nawet we Włoszech, to nie ma filmów. Dociekam dalej w sprawie scenariuszy. Reżyser ostro ostrzega, że jeśli nie będę słuchać uważnie, skończymy rozmowę, i jeszcze trzykrotnie powtórzy podobną groźbę. Kletowski wyjaśnia mi potem: – On przyjmuje taką pozę wojownika, prowokatora wobec świata. Tak było też w czasie naszego pierwszego spotkania. Kiedy jednak dostrzegł w nas równorzędnych rozmówców, dogłębnie znających jego twórczość, zdjął pancerz i zaprzyjaźniliśmy się. Pytam reżysera, co mu się podoba w dzisiejszym kinie. Dłuższą chwilę milczy. – Nie umiem na to dokładnie odpowiedzieć. Dzieli dzisiejsze kino na trzy kierunki. Pierwszy to superprodukcje, zwłaszcza amerykańskie z efektami specjalnymi. Drugi to produkcje lokalne, komercyjne, z miejscowymi komikami oraz gwiazdami, do których ma cierpliwość. Najbardziej boleje nad trzecim kierunkiem – tzw. kinem artystycznym. – Płacimy za bilet, potwornie się zasmucamy, dręczymy czymś, czego tak naprawdę nie chcemy oglądać, ale musimy, bo ta cała zasrana krytyka mówi, że trzeba. Uczestników festiwali filmowych nazywa "zgrają" albo "muchami żerującymi na gównie, które w ciągu roku przesuwają się z festiwalu na festiwal". – Mówią to samo – w prasie, radiu, telewizji. W związku z tym ci sami dostają te same nagrody, a potem czy ktoś pójdzie na ten film, czy nie, nie ma najmniejszego znaczenia. Prowadzi do swojej "dziupli" z dużym płaskim telewizorem i ponad tysiącem filmów na półkach. Ostatnio nie widział żadnego, który mu się podobał. Ze 130 francuskich filmów, które dostał przed głosowaniem na Cezary, najważniejsze francuskie nagrody filmowe, jeden "dał się obejrzeć bez skrętu kiszek po 15 minutach". Różowe chmury Reżyser zapala się przy pytaniu, czym jest praca nad filmem: – To uruchamia wszystkie zmysły: od inteligencji, bo to także zmysł, przez energię działania, przez zainteresowanie aktorami, czyli ludźmi. Jacy oni są? Co potrafią? Co można z nich wyciągnąć? Czy są dobrze wybrani? To trwa kilka miesięcy i to są momenty w najlepszym przypadku euforyczne, a czasem dramatyczne. Dlaczego – pytam – od 14 lat pozbawiał się tej radochy? Ostatni film Żuławski nakręcił 14 lat temu – docenianą "Wierność" z Sophie Marceau. – W tym wszystkim, co tutaj gadam, jestem tylko drobnym, słabym, w miarę delikatnym, nieporadnym mężczyzną. Przełom nastąpił, gdy w moim życiu prywatnym wydarzyła się niespodziewana przeze mnie katastrofa z powodu aktorki, w którą wierzyłem totalnie pod każdym względem. Chodzi o odejście Sophie Marceau po 17 latach związku. – Mnie się po prostu odechciało tych ludzi, tych zdrad, kłamstw, szamotania się wśród nich. Częścią zawodu reżysera jest umiejętność uwiedzenia – widowni, aktorów czy też ekipy technicznej. Robienie filmów jest bardzo bliskie zmysłowości czy nawet, powiedziałbym, seksualności. Można po prostu, nie powiem opaść z sił, ale przeżyć gigantyczne rozczarowanie. A ponieważ to esencja filmu, to się rozkłada na całość. No to, ku**a, nie będę robił filmów. Pie****ę. Jednak ostatnio coś się zmieniło. Właśnie na horyzoncie pojawiły się "różowe chmury", reżyser nabrał ochoty i – jak twierdzi jego producent – są realne szanse na zrobienie nowego filmu: "Mowa ptaków". – Zaczyna mi ta głupia śmierć dmuchać w kark i pomyślałem sobie, że skoro coś potrafię, czego oni nie potrafią, to może warto jeszcze zrobić film. To trzecia próba powrotu. Najpierw powstał scenariusz o reżyserze, który wraca z emigracji. Potem dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej dostał projekt "Czarna materia", ale pieniędzy nie zebrał francuski koproducent. Teraz polski producent uważa optymistycznie, że zdjęcia mogą ruszyć jesienią. Jednak reżyser nie chce o filmie opowiadać, żeby nie zapeszyć. Dom W wywiadach powtarza, że jest samotny. Związki z partnerkami i żonami generalnie podsumowuje jako doświadczenia negatywne, choć zawsze wiązały się z nimi jakieś kwestie pozytywne. Podkreśla, że wszystkie te kobiety kocha do dziś. – Oczywiście – potwierdza teraz. – Pokazać pani coś? Prowadzi do pokoju obok, gdzie półki z książkami są pozastawiane zdjęciami byłych żon: Małgorzaty Braunek, Hanny Wolskiej, Sophie Marceau oraz ich trzech synów. Patrzy na nie, a jego twarz przybiera łagodny wyraz. – A kto tu jest? – Żuławski wskazuje portret Weroniki Rosati i obok wycięte z "Super Expressu" jej zdjęcie z amerykańskim producentem z doczepioną kartą pokładową z samolotu z 2007 roku. – To bilet, który jej wysłałem, żeby przyleciała z Los Angeles do Warszawy, gdzie się natychmiast za przeproszeniem... – odchrząkuje – z Harveyem Weinsteinem, który jest największym knurem dzisiejszego Hollywoodu. Został sfotografowany z nią w Warszawie nazajutrz. Nawet ma tę samą sukienkę. Prowadzi do kolejnego pokoju z książkami i zdjęciami rodzinnymi. Przy wielkim oknie stoi maszyna do pisania, na której Żuławski pisze scenariusze i teksty doraźne. Książki pisze ręcznie. Lubi swój dom. – Tu mam taki kokon spokoju. Za chwilę jedzie do Włoch (gdzie tłumaczone są kolejne jego książki) i do Francji. Nim prześwidruje mnie oczami i zapowie, że jakoś mi nie ufa, znów spojrzy ciepło. Wychodzę i cała się trzęsę. Z zimna. Strasznie chłodno w tym dużym pustym domu. Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska W najnowszym Przekroju Andrzej Żuławski opowiada o książce Nocnik. Tej, której na wniosek Rosatich rozpowszechniania zakazał niedawno sąd. Mówiąc o Nocniku nie sposób nie wspomnieć o związku z Weroniką Rosati. Romans był jednym z najburzliwszych w polskim show biznesie. I najbrudniejszych, biorąc pod uwagę to, jak się zakończył. Na początku wywiadu Żuławski zaznacza: – To nie jest książka o Weronice Rosati. Tam oczywiście są echa i ślady moich, naszych rocznych przeżyć i przejść. To można rozpoznać. Po czym dodaje: – Kiedy książka już miała się ukazać, panna Rosati wyraziła wolę wyjścia za mnie za mąż! Winą za to, jaka jest Weronika obarcza reżyser jej matkę. Mówi, że nigdy nie wysłałby 19-letniej córki samej do Hollywood. Nie przypomina sobie również, by kiedykolwiek był \”przyjacielem domu\”, jak nazywała go Teresa Rosati. Z projektantką spotkał sie tylko dwa razy w życiu: \”raz, jak się szarpała z córką na ulicy, drugi raz, gdy przyjechała do niego po manele córki\”. Na koniec pada najbardziej chyba osobiste pytanie: – Kochałeś Weronikę Rosati? – Nie byłoby aż tak wiele goryczy i żalu, gdyby odpowiedź nie brzmiała: tak, kochałem ją – odpowiada dodając, że uczucie nie minęło. Więcej w najnowszym Przekroju. fot. kolaż Pamiętacie głośną sprawę z "Nocnikiem" i Esterką? fot. kolaż Ta sprawa ciągnie się od ponad 5 lat. W maju tego roku zapadł oficjalny wyrok w procesie o ochronę dóbr osobistych, wytoczonym przez Weronikę Rosati Andrzejowi Żuławskiemu i wydawcy książki pt. "Nocnik". Autor wspominał, że jest gotów ponieść wszelkie konsekwencje wydania książki. Czy na pewno?Sąd apelacyjny wydał wyrok i zobowiązał reżysera do oficjalnego przeproszenia aktorki za zniesławienie i wypłacenia zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. złotych. Przeprosiny ukazały się w Gazecie Wyborczej w 9 grudnia 2015 roku. Jak brzmią słowa "skruchy" Andrzeja Żuławskiego? Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że to TYLKO słowa. Sąd zdecydował o zakazie publikacji „Nocnika” do czasu zakończenia procesu już w 2010 roku. Wyrok, choć pomyślny dla Weroniki, dał jej niewiele. Ten z maja 205 roku - także, zresztą zobaczcie: Andrzej Żuławski przeprasza Panią Weronikę Rosati za naruszenie jej dóbr osobistych wynikające z publikacji książki "Nocnik", w której bohaterce książki – postaci fikcyjnej nadał cechy pozwalające zidentyfikować Weronikę Rosati, a tym samym przypisać jej treści fałszywe i obraźliwe. Weronika Rosati jako Esterka w "Nocniku" Weronika Rosati przez lata twierdziła, że postać Esterki jest brutalną inspiracją życia aktorki i jej losy są na pewno w oczach pisarza odbiciem życia Weroniki Rosati. Książka ukazała się w 2010 roku, a para rozstała się w 2008. Był to krótki romans, najwyraźniej jego zakończenia Żuławski nie zniósł i postanowił wykorzystać Rosati do własnych celów. O swojej powieści, tuż przed jej wydaniem, mówił: Niedługo oddam do druku kolejną książkę i znowu się wszyscy obrażą. Jest tam wywalona cała prawda. I gotów jestem ponieść za nią wszelkie konsekwencje! Żuławski przeprasza Rosati Andrzej Żuławski spodziewał się procesu i opublikował "Nocnik" z premedytacją. Naszym zdaniem, te konsekwencje w postaci kwoty 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia i przeprosin to i tak niewiele. Jeszcze zanim książka pojawiła się na półkach, najsmaczniejsze z niej kąski przeniknęły do Internetu. Postać Esterki, która w „Nocniku” jest córką znanego polityka i projektantki mody, romansuje ze starszym hollywoodzkim producentem filmowym. Autor opisał ją jako dziewczynę bezwzględnie dążącą do sukcesu. Czy żałuje? Pytanie retoryczne.... Więcej: Najlepsze Promocje i Wyprzedaże REKLAMA Dostanie od pisarza 100 tysięcy złotych. Zakończył się długi proces, jaki Weronika Rosati wytoczyła Andrzejowi Żuławskiemu, autorowi książki Nocnik. Są uznał, że były przyjaciel aktorki i wydawca jego książki mają przeprosić gwiazdę i zapłacić jej 100 tysięcy złotych odszkodowania. Rosati domagała się 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia i publicznych przeprosin za naruszenie przez Żuławskiego jej prawa do prywatności i godności jako kobiety. Konflikt wywołał fakt, że Weronika dostrzegła w bohaterce książki Żuławskiego wiele cech, które wskazywały podobieństwo Esterki do Weroniki. Rosati chciała także, by z kolejnych wydań książki zniknęły fragmenty z bohaterką przypominającą ją samą. Ostatecznie sąd nie zgodził się na wykreślenie z książki stron wskazanych przez Rosati. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia Sąd powoła biegłego literaturoznawcę w procesie cywilnym, który aktorka Weronika Rosati wytoczyła reżyserowi Andrzejowi Żuławskiemu i wydawcy jego książki "Nocnik". Biegły ma ocenić, czy utwór literacki można oceniać w kategorii prawda-fałsz. Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował na wniosek pozwanych, że powołanie biegłego jest konieczne ze względu na "wyjątkowość tego procesu". Strona powodowa była przeciwna dopuszczeniu biegłego. W procesie - który toczy się od jesieni 2010 r., częściowo za zamkniętymi drzwiami - Rosati żąda od pozwanych 200 tys. zł zadośćuczynienia, przeprosin w mediach za naruszenie jej prawa do prywatności i godności jako kobiety oraz zaprzestania dalszego naruszania jej dóbr osobistych. Jeszcze wiosną 2010 r. sąd zakazał dalszego rozpowszechniania "Nocnika" - aż do zakończenia procesu. Stało się to w ramach tzw. zabezpieczenia powództwa, wiele razy krytykowanego w mediach jako rodzaj swoistej "cenzury prewencyjnej". W 2010 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że sądowy zakaz publikacji nie narusza konstytucji, ale powinny być określone ramy czasowe, w jakich ma on obowiązywać. Dzisiaj sąd miał przeprowadzić końcowe przesłuchanie stron, ale pełnomocnik wydawcy książki mec. Jerzy Naumann złożył wniosek o powołanie biegłego. Jak tłumaczył PAP, to reakcja na rozszerzenie pozwu - powódka żąda teraz dodatkowo usunięcia fragmentów książki, które mają jej dotyczyć, z ewentualnych dalszych jej wydań. Biegły miałby stwierdzić, czy pisarz może w ogóle kogokolwiek obrazić, nawet jeśli jego tworzywem są jakieś osoby z realnego życia - powiedział mec. Naumann. Według niego chodzi też o ustalenie, czy utwór literacki - adwokat uznaje "Nocnik" za powieść - poddaje się ocenie w kategorii prawda-fałsz. Pełnomocnik powódki mec. Maciej Lach mówił, że biegły jest niepotrzebny, a wniosek pozwanych ma na celu tylko przewlekanie procesu - czemu zaprzeczał mec. Naumann. Adwokaci pozwanych wnoszą o oddalenie pozwu, argumentując, że powódka nie jest tożsama z opisaną w książce postacią Esterki. O pannie Rosati nie ma ani słowa w tej książce - mówił wcześniej mec. Naumann. Według niego postacie literackie nie mogą być używane do wytaczania procesów, bo inaczej zniewolono by wolność artysty. Zdaniem mec. Naumanna panna Rosati mogłaby być powódką tylko wtedy, gdyby to był dzieło dokumentalne, gdzie występowałaby pod swoim nazwiskiem. Esterka nie jest powódką, a pani Rosati może nią być w tej sprawie. Pełnomocnicy pozwanych to jedyne osoby, które twierdzą, że Esterka to nie pani Rosati - replikował mec. Lach. Jak podawały media, Rosati miała być przez jakiś czas związana z Żuławskim. W jego śmiałej obyczajowo książce ma ona występować pod pseudonimem Esterka. Sam Żuławski przekonywał, że te elementy jego - jak mówił - "dziennika intymnego" to fikcja, a Esterka nie jest tożsama z Rosati, która "sama zgłasza się na ochotnika". To niczego nie zmienia, bo wiele faktów z życia bohaterki pozwala ją jednoznacznie zidentyfikować - mówił mec. Lach. Według niego opisy bohaterki są w książce "bardzo drastyczne", co uzasadnia żądanie pozwu. Żuławski (ur. w 1940 r. we Lwowie) to reżyser, pisarz, scenarzysta i aktor. Zadebiutował w 1971 r. filmem "Trzecia część nocy". Po wstrzymaniu przez cenzurę jego filmu "Diabeł" z 1972 r. Żuławski wyjechał do Francji, gdzie kręcił filmy z udziałem Romy Schneider i Isabelle Adjani. W 2001 r. otrzymał Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a w 2002 r. francuski Order Legii Honorowej. Rosati (ur. 1984) to aktorka, znana z ról w telewizyjnych serialach, "Majka", "Kryminalni", "Londyńczycy", "M jak miłość". Ostatnio było o niej głośno w związku z rolą w filmie "Largo Winch 2", gdzie zagrała u boku Sharon Stone. Najgłośniejszym przypadkiem zabezpieczenia powództwa był sądowy zakaz emisji filmu "Witajcie w życiu" Henryka Dederki o korporacji Amway (jeden z wątków procesu wciąż trwa). Inne tego typu decyzje dotyczyły książki o Edycie Górniak, wypowiedzi o związkach Zygmunta Solorza ze służbami specjalnymi PRL, klipów różnych partii w kampaniach wyborczych. Z kolei w 2010 r. sąd oddalił wniosek wdowy po Ryszardzie Kapuścińskim o wydanie takiego zakazu książki Artura Domosławskiego o znanym pisarzu (proces wytoczony przez wdowę trwa). Łukasz Starzewski

andrzej żuławski i weronika rosati